Bieganie po górach – jak się przygotować?

Nie brakuje śmiałków, którzy na tego rodzaju aktywności się porywają, a pamiętać trzeba, że bieganie po górach nie jest tym samym, czym są przebieżki po parkowych alejkach czy też jogging w obrębie osiedla. Do biegania po górach należy przygotowywać się zupełnie odrębnie: i to zarówno pod względem technicznym, jak i kondycyjnym.
Najważniejsze są dobre buty: najlepiej stworzone do górskich biegów. Jeśli takich nie posiadamy, nadadzą się buty treningowe dostosowane do biegania po szosie. Wystrzegać się jednak należy obuwia o płaskich i gładkich podeszwach, które w górach są po prostu zbyt niebezpieczne i skutkują kontuzją. Warto zwrócić również uwagę na odzież, przystosowaną do zmiennych, górskich warunków. Najlepszym towarzyszem, którego nie powinno zabraknąć w plecaku, jest baton energetyczny, który w razie potrzeby podniesie poziom węglowodanów i doda energii.
Przed poważnym bieganiem w górach warto zacząć od ćwiczeń w domu i delikatnych podbiegów na lekko pagórkowatym terenie. Następnie wdrażać się należy poprzez górskie spacery i marszobiegi. Nic na siłę i nic za szybko!
Będąc już gotowym do górskiego biegania, wypracować sobie należy poprawną sylwetkę. Częstym błędem początkujących biegaczy jest nienaturalne pochylenie ciała do przodu, wskutek czego dochodzi do niepożądanego marnowania energii. Warto wypracować sobie sylwetkę, w której wzrok przytrzymany jest w pozie „naprzód”, skierowany w punkt z przodu.
Ciekawą metodą górskiego biegania jest odpychanie się od zbocza podczas podbiegów połączone z wysokim unoszeniem nóg. Trzymanie nóg nisko przy podłożu jest wrogiem górskich biegaczy. Ponadto, warto dystans podzielić sobie na etapy: pierwszy, większy pokonując spokojnie, a końcówkę, mniej więcej 1/3, na podkręconym tempie. Szybszy podbieg zapewni przyspieszony ruch ramion, który z jednej strony dodaje szybkości, z drugiej zaś zapewnia charakterystyczną dynamikę ruchu.
Skupienie się na podbiegach skutkować będzie lepiej rozwiniętymi mięśniami nóg i bioder. Ich regularne, kilkumiesięczne trenowanie sprawi, że podbiegi przestaną sprawiać problemy, a wręcz nie będziemy mogli wyobrazić sobie bez nich planu treningu. Bardzo strome podbiegi lepiej oczywiście pokonywać marszem – nikt nie mówi przecież, że bieganie po górach ma być bieganiem na pełnym dystansie. Wytrzymałość organizmu, jaką w ten sposób sobie wypracujemy, będzie nie do przecenienia także na płaszczyznach.